Jesienno-zimowa pogoda i wilgoć w samochodzie to częste połączenie. Oznacza zaparowane szyby i niezbyt przyjemny zapach. Jak sobie z tym radzić?
Sytuacja, do której dążymy to suche wnętrze, sprawna wentylacja i czystość. Czystość to w zasadzie punkt wyjścia o każdej porze roku, a teraz o znaczeniu niemal strategicznym. Z jednej strony schludne wnętrze poprawia komfort podróżowania i samopoczucie, z drugiej eliminuje wiele przyczyn parujących szyb. No to do roboty, czyli sprzątamy.
Wnętrze to nie przechowalnia
Pod pojęciem sprzątania rozumiemy znacznie więcej niż przetarcie szyb szmatką, ręcznikiem papierowym czy gazetą. Więcej niż spryskanie szyby preparatem ograniczającym parowanie oraz umieszczenie kolejnych środków zapachowych. Wilgoć w samochodzie ma swoje wymagania. Zaczynamy od usunięcia wszelkich zalegających w kabinie przedmiotów różnego pochodzenia, na czele z opakowaniami po artykułach spożywczych i biletami parkingowymi. Ich różnorodność może być na tyle duża, że nie sposób wszystkich wymienić. Chodzi o to, by się z nimi rozprawić i wyrzucić do odpowiednich pojemników. W następnym kroku zabieramy się za odkurzanie wnętrza. Dla dobra naszego odkurzacza, usuwamy tylko zanieczyszczenia suche z suchych miejsc. Na tym kończy się pierwszy etap i przechodzimy do drugiego.
Dywaniki i podłoga
W drugim etapie wyjmujemy dywaniki i badamy stan podłogi. Jeśli jest wilgotna, to najpierw ją osuszamy. Najprościej rozłożyć na niej stare gazety lub ręczniki papierowe, lub żwirek dla kota. W przypadku gazet i ręczników czynności powtarzać aż do wchłonięcia wilgoci. Koci żwirek należy po kilku godzinach odkurzyć. W większości przypadków wystarczy do tego zwykły odkurzacz, ale dla pewności poszukajmy na opakowaniu żwirku zaleceń producenta. Zatrzymując się jeszcze przy żwirku, ma jeszcze jedną istotną właściwość – neutralizuje nieprzyjemne zapachy. Można go zatem wykorzystywać także w tej roli. Jeśli podłoga po użyciu gazet i ręczników jest sucha, też należy ją odkurzyć. Po odkurzaniu czas na etap trzeci.
Deska rozdzielcza i drzwi
W trzecim etapie czyścimy deskę rozdzielczą i drzwi, dobierając odpowiednie preparaty w zależności od materiałów, z których zostały wykonane. Następnie zabieramy się za szyby. Najlepiej je odtłuścić. Tu pożądane efekty przyniesie rozcieńczony płyn do mycia naczyń lub płyn do czyszczenia szyb. Po uporaniu się z szybami mamy do wyboru dwa kolejne ruchy. Ten bardziej skomplikowany to pranie tapicerki, jeśli ma już swoje lata lub/ i zdarzyło jej się ucierpieć estetycznie. Można to zrobić samodzielnie, ale tylko wówczas, jeśli dysponuje się odkurzaczem piorącym. Jeśli nie, to gruntowne odświeżenie za pomocą pianki nie jest rekomendowanym posunięciem. Należyte efekty przyniesie profesjonalne czyszczenie za pomocą profesjonalnego sprzętu. To był ruch związany z tapicerką. A inny ruch, mniej skomplikowany, to wymiana dywaników na gumowe, najlepiej z wysokim rantem. Welurowe na zimę się nie nadają – są stale wilgotne, brudne i odpowiadają za parowanie szyb. Czyli bylibyśmy w punkcie wyjścia. A nie po to czyścimy wnętrze.
Usterki samochodu
Czwarty etap wiąże się z głębszą ingerencją w samochód. Przechodzimy do niego wówczas, kiedy nasze prace porządkowe poprawiły sytuację na krótko, a problem wilgoci powraca. Oznacza to, że trzeba poszukać przyczyn takiego stanu rzeczy. Z reguły do współpracy w takim momencie angażujemy mechanika, który powinien sprawdzić drożność odpływów, stan uszczelek drzwi, kratek na podszybiu, filtra przeciwpyłkowego, ogrzewania, a nawet zakamarków bagażnika. Taki przegląd wraz z usunięciem usterek powinien wilgoć w samochodzie powstrzymać.
Smarujemy uszczelki
Punkt piąty planu eliminowania wilgoci z auta należy traktować uzupełniająco, ale bardzo poważnie. To obowiązkowe przed przymrozkami, nie mówiąc już o mrozie, zabezpieczenie uszczelek drzwi i bagażnika, by nie chłonęły wody. Nie zapominajmy też o szyberdachu, jeśli nasz samochód jest w niego wyposażony. Zlekceważenie tej prostej czynności może nam znacznie utrudnić wejście do auta, a szarpanie się z drzwiami to proszenie się o dodatkowe kłopoty. Wówczas rośnie prawdopodobieństwo rozerwania uszczelki, co będzie także przy okazji zaproszeniem wilgoci do środka. Bez kosztownej wymiany uszczelki się nie obejdzie.
– Suche, czyste, zadbane wnętrze pojazdu to nie tylko kwestia estetyczna, ale także kwestia bezpieczeństwa jazdy. Widoczność przez zaparowane szyby, a często nawet z warstwą lodu od środka, pozostawia dużo do życzenia. Zanim ogrzewanie samochodu sobie z tym poradzi minie trochę czasu (a nie jest powiedziane, że sobie poradzi), a wtedy o kolizję naprawdę nie jest trudno. Polecamy umieszczenie w kabinie pochłaniacza wilgoci, który w takie deszczowo-śnieżne drzwi wspomoże nasze wysiłki na rzecz utrzymania suchego i niezaparowanego wnętrza – mówi Jakub Wojda, prezes zarządu SafeFleet.