To jeden z trudniejszych momentów w życiu kierowcy. Wychodzi z domu, zmierza do samochodu, którego… już nie ma.
Na początku jest niedowierzanie, szukanie po parkingu i nadzieja, że może to efekt zbyt dużej ilości obowiązków i pojazd znajdzie się w innym niż zwykle miejscu. Nie… po prostu go nie ma. Ktoś przywłaszczył sobie naszą własność.
Co na to prawo?
Wyjdźmy zatem od zapisu prawa karnego. Artykuł 278 § 1 kk traktuje kradzież jako przestępstwo, którego konsekwencją jest kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Jest też artykuł 279 § 1 kk. Różnicą tu jest dodatkowo włamanie, czyli przełamanie określonych zabezpieczeń założonych przez właściciela celem uniemożliwienia dostępu do ruchomości lub nieruchomości. Dodatkowo kara za złamanie prawa jest większa – do 10 lat pozbawienia wolności.
Statystyki
Wiemy już, co grozi za kradzież, przyjrzyjmy się statystykom. Według Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, w Polsce, w 2022 roku liczba kradzieży spadła. Jest zdecydowanie najniższa w ostatnich 5 latach. Złodzieje przywłaszczyli 6157 pojazdów. Geolokalizacyjnie, najwięcej ze wspomnianych przestępstw wydarzyło się w województwie mazowieckim. Najchętniej kradzioną marką jest Toyota, zaś następne miejsca zajmują pojazdy rodem z Niemiec (Audi, Volkswagen, BMW). W kwestii modeli, na “pudle” stoją Hyundai Tucson, Fiat Ducato i Toyota Corolla.
Dlaczego w ogóle postanowiliśmy przywołać te nadal niechlubne liczby? Odpowiedź jest bardzo prosta – aby pokazać, że można zwiększyć poziom bezpieczeństwa i znacząco ograniczyć ryzyko straty naszego auta.
Przypadek z życia
Jeden z naszych obecnych klientów stracił swój ukochany pojazd. Oczywiście, skorzystał z najlepszego możliwego zabezpieczenia, jakim jest polisa AutoCasco w wariancie umożliwiającym uzyskanie pełnego odszkodowania według wartości fakturowej. Niestety, jak doskonale wiemy, sytuacja na rynku motoryzacyjnym w ostatnich latach zmieniła się diametralnie. Nowe auto kupione w 2019 roku za cenę X, już w 2021 roku było warte znacznie więcej, chociażby dlatego, że w ogóle było. Z własnego doświadczenia wiem, że dostępność pojazdów w salonach w całym 2021 roku była niewielka, a jeśli już nawet coś udało się znaleźć, to pojęcia takie jak rabat czy zniżka okazywały się nieznane. Potencjalny kupujący w zamian dostawał następującą ofertę: bierze Pan/Pani, czy nie, bo jest kolejka chętnych. Kończąc dygresję i wracając do klienta – zaczęło się poszukiwanie nowego auta. I jest, trafiła się ostatnia wystawowa Honda, trzeba było na nią trochę poczekać, ale była.
Padło pytanie – jak zrobić i czy w ogóle cokolwiek można zrobić, by uchronić się przed stratą samochodu. O pomoc w sprawie klient zgłosił się bezpośrednio do SafeFleet. Zaproponowaliśmy kilka rozwiązań. Zapadła decyzja – system monitoringu GPS pojazdów uzbrojony dodatkowo w immobilizer, jednego z polskich producentów, wpinany w instalację elektryczną. Zabezpieczenie klasy EXTRA (najwyższa z możliwych), uniemożliwiające rozruch pojazdu lub zmianę biegów. Nie bez znaczenia pozostaje sposób zamontowania sprzętu opracowany i wykonany przez profesjonalistów, autoryzowanych instalatorów SafeFleet – firmę E-Services. Kluczowym również była możliwość alarmowania właściciela przez SMS o różnych niepożądanych działaniach, np. odcięcie zasilania (tu mowa nie tylko o odłączeniu akumulatora, ale też samego urządzenia), poruszanie się pojazdu bez uruchomionego zapłonu (kradzież “na lawecie”), a nawet o braku sygnału GPS (kontener lub zakłócenia). \
Pewnego dnia…
Tak wyposażone auto cieszyło oko użytkownika, zajmując miejsce pod blokiem na jednym z warszawskich osiedli. Piękna, grafitowa Honda na co dzień służyła również do realizacji zadań służbowych właściciela (do tego również wykorzystywany był system SafeFleet – podział jazdy służbowej i prywatnej, celem rozliczania się z pracodawcą). Aż do pewnego dnia… Klient jak zwykle wrócił z pracy, zostawiając swój samochód na parkingu. Była raptem 18.22, kiedy przyszedł SMS – “urządzenie w Twoim pojeździe zostało odłączone” (no, może składnia nie była tak udana, jednak sens jeden – coś się dzieje).
Cała sytuacja z odczytaniem wiadomości trwała chwilę, ale po 15 minutach od zapoznania się z treścią SMS klient wyszedł sprawdzić, co dzieje się z autem. Na miejscu okazało się, że drzwi są zamknięte, ale…
W środku zdemontowana była osłona bezpieczników i instalacji elektrycznej, z przewodów zdjęta izolacja, w dużym uproszczeniu – ślady włamania. Co stało się już właściwie codziennością w przypadku włamań do pojazdów – zamek drzwi, jak również ich poszycie i szyba, nie nosiły śladów ingerencji fizycznej. Można domniemywać, że posłużono się “walizką” lub podobnym sprzętem. Później, to znów hipoteza, ponieważ auta nie dało się uruchomić, nastąpiły próby łączenia różnych kabli, aby ominąć zabezpieczenie. Efekt: o ile samo urządzenie monitorujące pojazd zostało odcięte od zasilania (ale cały czas nadawało dane – jest wyposażone w zasilanie awaryjne), zaszyty głęboko w instalację dodatkowy immobilizer uniemożliwił kradzież pojazdu. Wezwana na miejsce Policja zebrała ślady oraz uzyskała od SafeFleet godziny i następstwa zdarzeń (ruch urządzenia – wstrząsy przy zdejmowaniu osłony, moment odcięcia zasilania jednostki pokładowej).
Nie do ruszenia
Podsumowując, rzecz jasna, że szkoda unieruchomiła pojazd na kilka dni, ale własność klienta cały czas zostanie przy nim. A to było głównym powodem inwestycji w system monitoringu SafeFleet wraz z dodatkowymi komponentami.
Kolejny zadowolony klient to powód do dumy dla całego zespołu SafeFleet.
Jakub Wojda, prezes zarządu SafeFleet